Opinia nr 509227
Szanowni Państwo, latem 1937 roku każdego popołudnia jeździłem na Bund, by sprawdzić, czy zaczęła się wojna. Zaraz po lunchu czekałem, aż matka i ojciec udadzą się do Country Clubu. Zdumiewało mnie, gdy niespiesznie przebierali się w stroje tenisowe, powoli chodząc po swojej sypialni, że zupełnie się nie przejmują nadciągającą wojną, jakby nieświadomi faktu, iż może wybuchnąć akurat kiedy ojciec będzie wykonywał pierwszy serw. Pamiętam, jak krążyłem tam i z powrotem z napoleońską niecierpliwością siedmiolatka, spoglądając na oddziały żołnierzyków, rozstawionych na dywanie w taki sam sposób, jak armia japońska i chińska wokół Szanghaju. Czasami odnosiłem wrażenie, że prz yjdzie mi prowadzić tę wojnę w pojedynkę. Nie zwracając uwagi na śmiech matki zalecającej się do ojca, wpatrywałem się w niebo nad Amherst Avenue. W każdej chwili eskadra japońskich bombowców mogła pojawić się nad domami towarowymi w centrum Szanghaju i zacząć ostrzeliwać szkołę katedralną. Mój dziecięcy umysł nie potrafił wyobrazić sobie, jak długo potrwają walki – kilka minut czy też może nawet całe popołudnie.
Dodane przez: .